Jego droga, nie mój świat…

Trudno mówić dziś, jak to stało się.

Tyle pragnień, tyle snów serce kryło me.

Lecz czas przyszedł, by wybrać tę drogę.

Tę właściwą, odpowiednią na każdą pogodę.

Moja była wiecznie zielona, ciepła i miła,

przyjazna dla oka, właśnie taka mi się śniła.

Jego z zakrętami, zawsze zawiła.

Na uboczu jakaś kobieta inną kobietę biła.

Nasze drogi miały być takie same,

nic innego, tylko śpiewy słowika miały nam być grane.

Lecz stały się zupełnie inne,

okazały się w ogóle nie rodzinne.

Już czs bym zapomniała,

bym więcej Jego drogi nie wspominała.

Lecz szła swoją, może trochę bledszą.

Grunt to uśmiech, grunt to byś lepszą…